Kiedy glutek staje się strawą..
Mam na imię Joanna i bez cienia zażenowania wyznaję, że... o poranku nie miałam ochoty zjeść glutków zbożowych. Martwi mnie, że nieszczęsny glutek w procesie produkcji nie zaprotestował zawczasu i został naszpikowany aż pięcioma rodzajami zboża. Wszystko przez to, że twórcy wyznaczyli mu nie byle jaką misję - ma być strasznie zdrowy. A zdrowie musi odpowiednio kosztować...
Fikuśne glutki nabyłam w przypływie ciekawości i głębokiej ufności. Wierzyłam, że oprócz walorów zdrowotnych, nadadzą mojemu życiu powagi oraz radości. Wyprostują to, co z przekory losu powykrzywiało się, a wykrzywią calusieńką prostotę, z jaką oglądam świat, ten garwoliński przede wszystkim. Tak się jednak nie stało. Glutki to glutki, zalane mlekiem tworzą na talerzu rozkoszną papkę, która swą przenikliwą estetyką ani trochę nie zachęca do maczania w niej łychy. Gdyby tylko tak zdrowe nie były...
23.05.2011 18:42