Wczoraj w ich obronie stanął sam komendant Państwowej Straży Pożarnej w Garwolinie. ? Ochotnicza Straż Pożarna w Garwolinie to jedna z najlepszych jednostek w powiecie. Zapewniam, że strażacy potrafią odkręcać hydraty. Każda jednostka ma klucze do ich odkręcania ? przekonywał Dariusz Sadkowski. W protokole komisji, która hydrant sprawdzała napisano, że hydrant był czynny, ale nieużyty w czasie akcji. - Jeśli hydrant jest czynny, to daje się odkręcić ? dodał komendant. ? Jak to możliwe, że strażacy potrafią odkręcić jeden hydrant, a drugiego nie? ? pytała retorycznie radna Beata Żak.
Zagadka została bez rozwiązania. Strażacy potrafią odkręcać hydranty, a ten podobno był sprawny. Dlaczego więc nie poleciała z niego woda? ? To mogła być po prostu złośliwość rzeczy martwych ? przekonywał Jacek Bronisz, prezes PWiK.
W trosce o bezpieczeństwo
Choć jednoznacznej odpowiedzi nie udało się uzyskać, cała sprawa może mieć wiele pozytywnych aspektów. Już 17 października Państwowa Straż Pożarna rozpocznie kontrolę wszystkich hydrantów w mieście. Radni postulowali, aby odbywały się one częściej, także z udziałem strażaków OSP. Po to między innymi, żeby wiedzieli, gdzie hydranty są.
? W mieście jest około 250 hydrantów, więc trudno, żeby strażacy pamiętali, w których miejscach stoją. Rozmawiałem już z panem komendantem, że przygotujemy mapy z ich rozmieszczeniem, żeby strażakom było łatwiej. Podczas tego sierpniowego pożaru strażacy nie skorzystali z hydrantu, który był najnowszy i najbliżej, bo go nie zauważyli. Stał na prywatnej działce całkowicie zarośnięty krzakami ? tłumaczył prezes PWiK.
Stąd prośba do wszystkich mieszkańców, aby o te urządzenia dbali i nie ściągali ze swoich płotów tabliczek z informacją o tym, gdzie znajduje się zasuwa, bo w czasie pożaru każda minuta jest na wagę złota.
Justyna Dybcio
Napisz komentarz
Komentarze