Agnieszka Tudek: Na początku koncertu mówiliście, że jesteście trochę spięci. To chyba minęło po czasie.
Spięty: Trochę się przekomarzałem z publicznością. Lubimy grać w miejscach, w których wcześniej nie występowaliśmy, a Garwolin jest takim miejscem. Lepiej ująć publiczność tym, że się nie napina klaty, tylko trochę się wychodzi z dołu i ewentualnie można coś pokazać, idąc w górę.
A: ?Tu? jest na podium Listy Przebojów Trójki, płyta jest na liście bestsellerów Empiku i zbiera same pozytywne recenzje. Czujecie, że przestaliście być zespołem rozpoznawalnym przez wąskie grono odbiorców, a zaczęliście być zespołem ogólnopolskim?
Spięty: To nie jest tak, że my na te ?salony? wstąpiliśmy pierwszy raz. Płyty ?Powstanie Warszawskie? i ?Gospel? to były rzeczy, które były szeroko przyjęte i dobrze recenzowane. Później były albumy, które były mniej entuzjastycznie odebrane, ponieważ były bardziej eksperymentalne, teraz mamy trochę taki ?come back?. Czasem jest lepiej, a czasem gorzej. Staramy się robić dobre albumy i czasem są one bardziej chwytliwe, a czasem mniej. To, że jest się na Liście Trójki nie znaczy że album jest wybitny, a inne były gorsze. Nasze płyty są podróżami muzycznymi. Są próbami wyrwania się z naszej kondycji, żeby nie grać jednej nuty przez wszystkie albumy, tylko poszukiwać.
A: Napisano wiele recenzji Waszej nowej płyty. Została właściwie zinterpretowana?
Spięty: Płyta jest na wielu płaszczyznach - muzycznej, tekstowej i jeśli chodzi o sam pomysł i koncept. Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo każdy słyszy na płycie coś co jest ważne dla niego samego, ale płyta bardzo dobrze się przyjęła. To jest wymowne, że jesteśmy na szczycie listy, album bardzo dobrze się sprzedaje, mamy złotą płytę, sale są wyprzedane.
A: Zagraliście już parę koncertów z nową płytą. Jak czujecie się z nowym materiałem?
Spięty: Fajnie! Album od początku był tak wymyślony, że będzie spontaniczny. Skomponowaliśmy go spontanicznie, potem nagrywaliśmy go spontanicznie ?na setkę?, ale byliśmy dobrze przygotowani. Później były próby generalne na dużej scenie i to jest ?pod palcem?, to się bardzo dobrze gra. Wcześniejsze albumy, ?Prąd Stały/Prąd Zmienny? i ?Soundtrack?, były na początku trudniejsze do grania. Trzeba było znaleźć do nich klucz. Były trochę eksperymentalne, inaczej wyprodukowane i mniej żywiołowe. Na tym albumie są proste piosenki, a piosenka zawsze się broni.
A: Myślicie, że to będzie Wasz sposób na kolejne nagrywanie płyt?
Spięty: Tego nie wiemy. Wydaliśmy ten album i jest fajnie, a co będzie dalej zobaczymy. My istniejemy już parę lat i wiemy, że raz jest lepiej, a raz jest gorzej. To nie jest tak że teraz się chwyciło Boga za nogi i że zawsze tak będzie. To że sale są pełne, nasze piosenki są na listach przebojów, a płyta się dobrze sprzedaje jest bardzo ulotne. To wszystko może zniknąć, jeśli zespół się zdekoncentruje albo nie będzie miał pomysłu lub będzie miał spadek formy albo cokolwiek się wydarzy złego, co nie pozwoli zespołowi dalej funkcjonować. Jestem chyba na to w pewien sposób przygotowany, tak mi się przynajmniej wydaje...albo się przygotowuję. Bo nic nie trwa wiecznie. Wieczność jest niebezpieczna po tej stronie życia.
A: Powiedzieliście, że na obozie kondycyjnym skomponowaliście 30 utworów, na płycie znalazło się ich 10. Co stało się z pozostałą 20?
Spięty: Mogły być gorsze albo po prostu album ma trwać 45-50 minut i więcej się nie da zmieścić. Trzeba było przeprowadzić selekcję i podjąć męską decyzję, co wchodzi na płytę a co nie. Ale jeszcze sporo fajnych piosenek i też mogą się gdzieś ukazać. Są nagrane i czekają na swój moment.
A: Kiedy pierwszy raz słyszałam ?Królową? stwierdziłam, że jest zbliżona tekstowo do Guseł i przeczuwałam, że taka też będzie nowa płyta. Tymczasem ?Dzieciom? daleko do ?Guseł?, a dla ?Królowej? nie znalazło się miejsce na płycie.
Spięty: To była piosenka, która była nagrana w ramach nagrań do płyty Soundtrack, ale ostatecznie nie weszła na płytę ze względu na to, że album byłby za długi, więc trzeba było zdecydować się na dyrektorskie cięcia. Pomyśleliśmy, że ?Królowa? nie do końca pasuje do nastroju tej płyty. Ale gramy ją na żywo, jest zarejestrowana w ramach koncertu w Trójce. Jednak nie było sensu, żeby zostało to nagrane w ramach płyty ?Dzieciom?, bo do niej też nie pasuje. Jest jeszcze jedna piosenka, która nie weszła na ?Dzieciom? w ramach sesji nagraniowej i ona ukaże się za chwilę. Internet daje możliwości, żeby to zaprezentować w różny sposób. Albo w klipie albo bez klipu, jeszcze tego nie wiemy.
A: Od czasu wspólnej trasy z Pink Freud zaczęliście grać Waszą interpretację wiersza Broniewskiego ?Bar pod zdechłym psem?. Dlaczego akurat ten wiersz tego poety?
Spięty: To jest długa historia. Robiłem swoją solową płytę i gdzieś to umieściłem, a potem jak z Pink Freud robiliśmy próby, potrzebowaliśmy jednej spontanicznej kompozycji. Zaaranżowaliśmy wiersz w ramach dwóch czy jednej próby przed trasą całą, bo tych prób nie było wiele. A później po prostu przetransportowałem tę kompozycję do Lao i to tak sobie z nami żyje. A Broniewski nie jest nam obcy, bo to jest płocczanin. W Płocku jest piękny plac, na którym stoi wielka rzeźba Broniewskiego. Jest on ceniony nie tylko przeze mnie, ale jest także obecny w pop kulturze, fajnie to przypomnieć. Poza tym bardzo lubiłem wykonanie tego wiersza przez Michała Bajora z muzyką Włodzimierza Korcza, był tam bardzo ciekawy temat na fortepianie. Michał Bajor bardzo fajnie to interpretował i zawsze to lubiłem, więc pomyślałem ?a czemu by tego nie zrobić w innym sosie??.
A: Co cennego do całej płyty wnieśli goście z Pink Freud i Mitch&Mitch?
Spięty: O to trzeba by zapytać recenzentów, ale dzięki nim jest takie nowoorleańskie zadęcie, na przykład w piosence ?Tu? czy przy okazji piosenki ?Errata?. Nie chodzi o to, że mieliśmy plan, żeby zrobić jakieś tematy jazzowe, tylko zaprosić ich bo to są świetni muzycy. Poza tym to są w dechę chłopaki, mówię tu o Karolu Goli i o Adamie Milwiwie-Baronie. A jest jeszcze taki plan i chyba będzie zrealizowany, że w czerwcu nagramy płytę w ramach trasy Jazzombi!e, zupełnie spontanicznie. Nawet nie mamy nic skomponowanego, spotkamy się na tydzień i zrobimy płytę.
A: W tym roku po raz kolejny zagracie na Open'erze. Macie za za sobą dwa występy na tym festiwalu. W ubiegłym roku po raz kolejny zagościliście na Woodstocku. Na którym z nich czuliście się bardziej komfortowo?
Spięty: Na Open'erze graliśmy już trzykrotnie, ja grałem tam też solowo, na Woodstocku chyba pięciokrotnie, więc to są miejsca, które odwiedzamy. Nie mamy swojego miejsca. Mi się podoba to, że jesteśmy zespołem, który może zagrać na skrajnie różnych imprezach festiwalowych, takich jak Woodstock, czy Open'er. Graliśmy kilkakrotnie w Jarocinie, na Off Festiwalu, ale gramy też klubowe koncerty i plenery. Jak nas zapraszają to jedziemy i po prostu robimy swoje.
A: Nie ma chyba takiego wywiadu, w którym nie padłoby pytanie o Powstanie. Czy to nie jest męczące?
Spięty: Nie, nie męczy mnie to. Po prostu nie gramy tego na co dzień. Materiał ten jest tak wymagający, że nas opuściła pasja do tego. Uznaliśmy, że jeśli mamy to grać, to grajmy to w bloku jako tylko i wyłącznie tę płytę. Wtedy ma to ręce i nogi. A jak mieszamy materiał z ?Powstania? z piosenkami z innych płyt to to jest takie trochę ?do dupy przypiął?. Więc lepiej grać to raz do roku. Wcześniej w Jarocinie, Warszawie, a w tym roku we Wrocławiu.
A: Życie w trasie koncertowej jest trudne?
Spięty: Pewnie, trasa męczy, ale koncerty rekompensują ten wysiłek. Jutro gramy w Palladium wielki koncert, więc i duże wyzwanie. W Garwolinie zaczęliśmy z ?przyczajenia?, potem koncert się rozhulał i było fajnie! Jak widzę, że ludzie reagują entuzjastycznie, to bardzo się cieszę.
A: Wasze dzieci lubią słuchać nowej płyty?
Spięty: Moje bardzo lubią. Mam dziewczynki, więc one są takie bardzo taneczne. Pasuje im to. Śpiewają ?tu jest jak u mamy, jak u mamy tu mamy?. Mama im się dobrze kojarzy, więc nie ma dla nich lepszego refrenu.
fot. jd/at
Napisz komentarz
Komentarze