? Świetna impreza. Ludziom właśnie czegoś takiego było potrzeba. Takiego swojskiego, luźnego klimatu ? mówiła jedna z odwiedzających festiwal. Mnóstwo osób zapowiedziało także, że w przyszłym roku chętnie włączą się w organizację festiwalu.
Impreza wokół rosołu
Niekwestionowaną gwiazdą festiwalu był rosół ? tradycyjny garwoliński niedzielny obiad. Co prawda woda nie była z rzeki, ale i tak wszystkim smakował. Zespół Szkół Ponadgimanzjalnych nr 2 ugotował rosół z 50 kilogramów mięsa. Do zrobienia makaronu wykorzystano aż 70 jaj. W sumie wydano ponad 500 porcji. Dla smakoszy były także pierogi.
Odwiedzający festiwal mogli obejrzeć wystawy naszych lokalnych artystów, którzy pokazywali między innymi rzeźby, obrazy, wyroby z ceramiki, serwetki. Był kram z wyrobami kuśnierskimi, wystawa tradycyjnych sprzętów domowych sprzed lat, pszczelarz, stolarz i pan od ostrzenia noży. Wielką frajdę, szczególnie najmłodszym, sprawiły wozy konne, dawne zabawy z harcerzami oraz tradycyjna karuzela łańcuchowa. Ogromną popularnością cieszyły się także wystawy fotograficzne, na których między innymi można było zobaczyć zdjęcia Garwolina z lat 1900-1989.
Gdzie była ?zielona woda??
Festiwal miał przypomnieć dawne czasy Garwolina, dlatego nie mogło zabraknąć także elementu kultury żydowskiej. Furorę zrobili uczniowie Zespołu Szkół im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, którzy przebrani w tradycyjne stroje żydowskie sprzedawali w swoim kramiku najróżniejsze przedmioty. Ze sceny popłynęła trochę żydowskich dźwięków, dzięki zespołowi Neoklez.
Zagrali także lokalni wykonawcy ? kapela Bocianisko i Garwoliński Sekstet Kameralny. Na koniec wystąpiła Orkiestra Dni Naszych. Ale scena to nie tylko muzyka. Historię Garwolina przypominał Antoni Garwoliński, a Tadeusz Zalewski sprawdzał wiedzę mieszkańców o dawnych czasach. Były pytania o to, gdzie stały stodoły w Garwolinie, gdzie była ?zielona woda? i gdzie można było zjeść najlepsze lody w mieście.
jd
Napisz komentarz
Komentarze