Na Mazowszu przeprowadzono dziesiątki zbiórek darów i wpłat na rzecz powodzian. Organizowało lub współorganizowało je wiele samorządów z naszego regionu i innych mazowieckich instytucji.
Jak zauważa marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik Mazowszanie po raz kolejny okazali się solidarni z tymi, którzy nagle znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. – Należą się im za to słowa uznania i podziękowania. Oprócz takich pięknych, ludzkich zrywów potrzebne są jednak – na poziomie centralnym i samorządowym – kolejne rozwiązania systemowe, mające na celu zmniejszenie zagrożenia powodziowego i ograniczenie strat w razie powodzi.
W pomoc zaangażowały się też podlegle samorządowi województwa jednostki. Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego „Meditrans” tylko w swym pierwszym transporcie dla powodzian dostarczyła zalanym miejscowościom ponad 10 tys. kombinezonów ochronnych i wodę.
Członkini zarządu województwa mazowieckiego Janina Ewa Orzełowska podkreśla, że w obliczu tej olbrzymiej tragedii, która dotknęła mieszkańców województw małopolskiego, opolskiego, śląskiego i dolnośląskiego pokazaliśmy ogromna solidarność i wolę pomocy. – Cała Polska solidaryzuje się z powodzianami. Ważne, aby wsparcie było celowane i odpowiadało rzeczywistym potrzebom. Dziękuję wszystkim mieszkańcom Mazowsza za zaangażowanie.
Bohaterów było wielu
Paweł Miklarz, sołtys Żukowa zorganizował wraz z druhami z żukowskiej OSP zbiórkę rzeczową dla powodzian. Poinformował o niej w mediach społecznościowych i po paru godzinach zaczęły napływać pierwsze dary.
— Z naszej jednostki OSP wszyscy w to się zaangażowali, pracy było mnóstwo, bo przekazywano nam bardzo dużo darów, trzeba było to segregować, pakować, przenosić i ładować do samochodów. Niektórzy z nas wzięli urlopy, żeby pomóc w zbiórce – opowiada Miklarz.
Do akcji żukowskiej OSP na rzecz powodzian, przyłączyło się wiele instytucji i osób z Żukowa oraz okolicznych miejscowości, w tym ochotnicze straże pożarne z Płońska, Postróża czy Sobanic, koła gospodyń wiejskich z Nacpolska i Kryska, sołtysi i mieszkańcy Sosenkowa oraz Nacpolska.
Bodzanów dla Bodzanowa
W pomoc powodzianom zaangażowali się również mieszkańcy gminy Bodzanów, prowadząc zbiórkę pod nazwą „Bodzanów dla Bodzanowa”
— Zaczęło się od tego, że w niedzielę, 15 września, gdy na południu kraju zaczął się powodziowy dramat, dostałam mnóstwo telefonów od sołtysów z Polski, z którymi spotykam się podczas szkoleń i konferencji organizowanych przez Fundację Wspomagania Wsi – opowiada Kinga Witkowska, sołtyska Bodzanowa. – Pytali, czy mogą nam pomóc, bo nas zalało. A to chodziło o inny Bodzanów, pod Głuchołazami. Po kontakcie z jego sołtyską i z burmistrzem naszej gminy od razu wiedzieliśmy, co robić. Ogłosiliśmy zbiórkę rzeczową, a oprócz tego nasz urząd miasta i gminy uruchomił zbiórkę finansową na rzecz odbudowy Bodzanowa.
Na ratunek zalanym miejscowościom
Wielu Mazowszan włączyło się nie tylko w zbiórki, ale pojechało też pomagać powodzianom na miejscu. Nie brakowało oddolnych, wolontariackich inicjatyw. Emil Sawicki, pracownik Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego, a zarazem strażak z raszyńskiej OSP, skrzyknął kilkuosobową grupę ochotników. Wśród nich był Jakub Nadrzycki, ratownik z nowodworskiego WOPR i student III roku ratownictwa medycznego.
— Kuba załatwił zgodę prezesa Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego z Nowego Dworu na to, byśmy wzięli ze sobą karetkę, należącą do tego WOPR – opowiada Emil Sawicki.
Dla niego była to już kolejna akcja ratownicza, w której brał udział.
— Gdy usłyszałem o powodzi, od razu przyszło mi na myśl, żeby pomóc powodzianom — mówi Sawicki. Skrzyknięta przez niego grupą wyruszyła 16 września, o czwartej rano i przez kolejnych parę dni po kilkanaście godzin dziennie pomagała powodzianom. Pojechali do miejscowości położonych na południe od Kłodzka: Ołdrzykowic, Żelazna i Krosnowic
— W tych miejscowościach, w których pomagaliśmy, mieszkają głównie osoby starsze. One same nie miały sił, by np. wynieść zniszczone meble. Na przyjazd karetki trzeba było tam czekać po kilka godzin. W razie potrzeby udzielaliśmy więc pierwszej pomocy, opatrywaliśmy rany, zawoziliśmy ludzi do szpitala — opowiada Emil Sawicki.
Przede wszystkim zapobiegać
Dziś najbardziej potrzebna jest pomoc dla powodzian i odbudowa zniszczonych przez wodę miejscowości. Jednak już teraz trzeba przeanalizować przyczyny, skutki i przebieg tej powodzi oraz akcji ratowniczej. Tak, żeby móc zapobiegać kolejnym powodziom lub przynajmniej minimalizować ich skutki. Tym bardziej, że – jak wskazują klimatolodzy – jednym z efektów ocieplania się klimatu i związanych z tym zmian klimatycznych, jest coraz większa częstotliwość ekstremalnych zjawisk pogodowych.
By ich uniknąć lub co najmniej ograniczyć spowodowane przez nie szkody, potrzeba wielu działań, także ze strony samorządów. Chodzi nie tylko o to, żeby nie dopuszczały one do budowania nowych domów na terenach zalewowych, a także do osuszania – będących magazynami wody – mokradeł i do „prostowania” rzek. Olbrzymie znaczenie ma też tzw. mała retencja, polegająca m.in. na budowie małych, lokalnych zbiorników wodnych. Dzięki niej zmniejszamy nie tylko zagrożenie powodziowe, ale też ograniczamy skutki susz.
To samo można powiedzieć o terenach zielonych, których im więcej, tym lepiej. Na tych obszarach woda z opadów wsiąka w glebę i jest w niej magazynowana.
Samorząd Województwa Mazowieckiego wychodzi temu naprzeciw, nie tylko dofinansowując samorządom gminnym budowę i renowację zbiorników retencyjnych, ale też prowadząc od kilku lat program „Mazowsze dla klimatu”.
Cały artykuł dostępny jest na lamach najnowszego numeru miesięcznika Mazowsze. Serce Polski oraz na stronie mazovia.pl.
Napisz komentarz
Komentarze