Druga połowa dla drużyny z Sobolewa nie była już tak szczęśliwa. Zryw przegrał z Legią Warszawa, mimo że od 48 minuty grał z przewagą jednego zawodnika po czerwonej kartce dla Kamila Dankowskiego. Bramkę dla Legii strzelił Mateusz Romachów.
Relacja
Do spotkania z Legią Zryw przystępował bez dwóch podstawowych zawodników ? pauzującego za kartki Piotra Kazimieraka (byłego gracza Legii II) i Konrada Więckowskiego. W składzie gości pojawili się zawodnicy, którzy do tej pory grali mniej w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy. Zabrakło pochodzącego z Puznówki Macieja Górskiego, w bramce zagrał za to jego krajan Konrad Jałocha.
Pierwszy strzał na bramkę oddali zawodnicy Zrywu już w 2. minucie spotkania. Legia celnie uderzyła po kwadransie gry. Początek meczu był wyrównany. Gospodarze przycisnęli gości w 20. minucie, kiedy po rzucie rożnym strzał Wiśniocha był minimalnie chybiony. W odpowiedzi Legioniści byli blisko pokonania Kępki, ale strzał zmierzający do bramki wślizgiem powstrzymał Tomasz Zackiewicz. Kapitan Zrywu miał najlepszą sytuację do objęcia prowadzenia. W 28. minucie kapitan miejscowych stanął oko w oko z Jałochą. Strzał Zackiewicza ugrzązł jednak w nogach goalkeepera stołecznych. Okazję miał także Wiśnioch. Po stronie gości przed przerwą bliscy trafienia byli Mateusz Pogonowski i Łukasz Bogusławski.
Druga połowa rozpoczęła się idealnie dla sobolewian. W 48. minucie wychodzącego na czystą pozycję Wiśniocha fauluje Kamil Dankowski, za co stoper Legii otrzymuje czerwoną kartkę. Paradoksalnie osłabieni goście przejęli inicjatywę nad rywalami. Akcje przyjezdnych były coraz groźniejsze. Zryw ograniczał się do kontr. Decydującą akcję meczu Legia przeprowadziła w 80. minucie. Nieporadność obrońców gospodarzy, którzy nie potrafili przechwycić piłkę, wykorzystał Mateusz Romachów. Piłkarz wprowadzony w 55. minucie mocnym strzałem z linii pola karnego pokonał Kępkę.
Zryw mógł doprowadzić do wyrównania. Na osiem minut przed końcem strzał z rzutu wolnego Wiśniocha wypuszcza z rąk Jałocha. Do piłki dopada Paweł Wasiulewski, który z odległości czterech metrów nie trafia do pustej bramki warszawian.
Po meczu powiedzieli
Andrzej Goliszewski (trener Zrywu): Cieszymy się, że zagraliśmy dobre spotkanie. Kto by nie grał w Legii to zawsze jest Legia. Goście wygrali nasz błąd w obronie. Przygoda z pucharem trwała bardzo długo. Zamierzaliśmy dostać się do finału siedleckiego, a zagraliśmy aż w ćwierćfinale rozgrywek mazowieckich. Rywale trenują sześć razy w tygodniu i są fizycznie przygotowani do gry nawet w osłabionym składzie. Tym bardziej, że Darek Banasik wystawił chłopaków, którzy nie mieli w nogach ostatnio meczu. Dopóki mieliśmy siłę, to gra wyglądała naprawdę dobrze. Czujemy niedosyt. Mógł mecz jeszcze spokojnie trwać 30 minut dłużej. Teraz najważniejsza jest dla nas liga i walka o awans do IV ligi.
Dariusz Banasik (trener Legii Warszawa ME): Zryw postawił nam dzisiaj wysoko poprzeczkę. Przestrzegałem swoich zawodników, że puchary rządzą się własnymi prawami. Graliśmy dzisiaj za wolno. Nie stwarzaliśmy sytuacji bramkowych, myśleliśmy, że gole same wpadną. Paradoksalnie lepiej graliśmy po czerwonej kartce. Widocznie widmo porażki tak na nas zadziałało i strzeliliśmy bramkę. Zryw też miał swoje szansę.
Kibice
Na stadionie przy Błachni w Sobolewie dzisiejszy mecz oglądało ok. 400 widzów. Najbardziej żywiołowy doping, dla obu ekip, to zasługa połączonych sił kibiców Hutnika Huty Czechy, Wilgi Garwolin, Mazovii Mińsk Mazowiecki i Zrywu Sobolew. Ciekawostka. W 27. minucie z trybun rozbrzmiało... "Ko ko ko ko euro spoko".
Zryw Sobolew ? Legia Warszawa (Młoda Ekstraklasa) 0:1 (0:0)
Bramka: Mateusz Romachów (80. min.)
Czerwona kartka: Kamil Dankowski (48. min.)
Zryw: Kępka (Mirowski), B. Zackiewicz, T. Zackiewicz, Cieśla, Michalec, Tywanek, Wasiulewski, Kwaśniak (Dziubak), Gałązka (Baran), Marcińczak, Wiśnioch.
Legia: Jałocha, Grudniewski, Długołęcki, Dankowski, Breś, Latos (Gąsior), Prusinowski, Pogonowski (Rzuchowski), Bogusławski, Bojek (Romachów), Kamiński (K. Wolski).
łk
Napisz komentarz
Komentarze