Co wiemy o koniu? Niby wiele, a jednak nic. Pozdrowienie. Cztery, a nie trzy jak nakazuje obyczaj, wykrzykniki i podpis. Zawsze ten sam ? konio. To jego znaki rozpoznawcze, a nawet rzec można, bez przesady, znak firmowy. Podobnie jak to, że kopyto z przecinkiem stawia po, a nie przed spacją (nie podejrzewamy konia, że nie potrafi pisać na komputerze).
Przez ponad cztery miesiące, bo upłynęło sporo wody, zanim konio opuścił swój ulubiony padok i postanowił zagościć także u nas, na naszych stronach napisał już prawie 350 komentarzy. Po wydrukowaniu wszystkich wpisów robi się z tego niezła 47-stronicowa książka.W sam raz na lekturę do poduszki, bo nie tylko koń by się uśmiał, czytając jego niektóre cięte riposty.
Jaki konio jest?
Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. A przynajmniej nie wypada tego robić, ale niedarowanemu owszem i to nie tylko w stan uzębienia, ale także w metrykę, światopogląd, stan cywilny, zainteresowania, upodobania i codzienne menu.
Konio jest Garwolakiem - przez duże G. Prawdopodobnie jednak jego codzienna orka nie odbywa się na polach powiatu garwolińskiego. Jest ojcem, przynajmniej dwójki dzieci. Wiek? Trudny do określenia, choć jego wiedza i poglądy wskazują, że trochę wiosen już przeżył. Sam o sobie mówi, że obserwuje świat ?starszym nieco, końskim okiem? (Pytanie tylko, co dla kogo znaczy "starszy"). Wśród ulubionych napojów, które konio wlewa do wiaderka jest piwo, ale nie pogardzi także malibu. W owe trunki zaopatruje się w Tesco (nie wiemy niestety w którym). Przy okazji robienia zakupów sięga po tygodnik Uważam Rze.
Na czym konio się zna?
Wychodzi na to, że na wszystkim. Na garwolińskich układach i układzikach, na sprawach lokalnych, problemach społecznych, ale ma też wiedzę sięgająca pod gmach na Wiejskiej. Pisze, że nie jest ślepym wielbicielem PiSu. Obecnie wieszczy niespodziewane zwycięstwo Palikota. Wykazuje się ogromną wiedzą historyczną od czasów starożytnych na współczesności kończąc. Do tego konio to poliglota. Chętnie posługuje się łaciną, ale nie tą podwórkową. Zna nie tylko łacińskie powiedzenia i przysłowia, ale dobrze orientuje się w gramatyce tego bądź co bądź martwego języka. Operowanie pojęciem czasu plusquamperfectum to już wyższa szkoła jazdy (czyżby z wykształcenia humanista?). Konio to także zagorzały kibic piłki nożnej, zna od podszewki garwolińską Wilgę i nie tylko. Wydaje się, że bywa na meczach na stadionie przy Sportowej. Przyznał się także do zainteresowania boksem.
I po co nam taki konio?
Jest bacznym obserwatorem rzeczywistości. Krytycznym okiem, ale obiektywnym, patrzy na poczynania lokalnych notabli. Czasem ma się wrażenie, że bywa regularnie na posiedzeniach sesji i kręci się po urzędniczych korytarzach. Konio wzbudza skrajne emocje ? od aprobaty jego niekrótkich komentarzy do irytacji, a nawet niepohamowanej złości. Bo koński punkt widzenia jest zazwyczaj kontrowersyjny. Szczególnie, jeśli konio wypuszcza się galopem w rewiry łaskarzewskie.
Ale jedno jest pewne. Konio powinien stanowić wzór dla internetowych komentatorów. Pomimo totalnej anonimowości nie wylewa na klawiaturę złości i frustracji. Nadaje ton i podnosi poziom wielu dyskusji. Ma błyskotliwy dowcip, jest mistrzem, wspomnianej już ciętej riposty, i jednocześnie ma duży dystans do swojej osoby. Potrafi przyznać się do swoich błędnych opinii.
Kim jest konio?
Nad tym zastanawiają się czytelnicy portalu, a nawet wysoko postawieni urzędnicy. O typach końskiej prawdziwej tożsamości mówiło się już w politycznych kuluarach miasta i można było o nich poczytać na forach i w komentarzach. Personalia konia nie są jednak znane. I nawet trudno robić tu jakieś zakłady i obstawić, kto może wygrać w wyścigu do tego tytułu.
Drogi koniu, nie ukrywamy, nas również intrygujesz. Chociaż z jednej strony chcielibyśmy wiedzieć, kto się ukrywa za końską grzywą, to z drugiej ? może jednak lepiej, żebyś pozostał anonimowym, czarnym koniem garwolińskiego cyberświata. No chyba, że po prostu ktoś robi nas wszystkich w konia?
Justyna Dybcio, Łukasz Korycki
fot. sxc.hu
Napisz komentarz
Komentarze