Pechowe popołudnie
Sobota, 10 sierpnia, godzina 14.05. Dyspozytornia w Siedlcach informuje Garwolin o nieprzytomnym 58-letnim mężczyźnie z urazem głowy na ulicy Stacyjnej w Garwolinie. W tym czasie pierwsza karetka podstawowa wyjeżdża właśnie z Międzylesia, gdzie została przewieziona 36-letnia pacjentka z podejrzeniem udaru mózgu. Zespół z drugiej karetki podstawowej udziela pomocy 78-letniej mieszkance wsi Kotłówka (gm. Żelechów), u której podejrzewany jest zawał serca. Karetka specjalistyczna pięć minut wcześniej wyjechała do Chotyni (gm. Sobolew) do 50-letniej kobiety, której noga została przygnieciona dyszlem od rozrzutnika.
? Wszystkie trzy karetki były zajęte. Zgłoszenia były w krótkim odstępie czasu. Zgonie z procedurami poprosiliśmy o pomoc strażaków i wezwaliśmy karetkę z Kołbieli ? wyjaśnia dyrektor SP ZOZ RM Meditrans w Siedlcach Leszek Szpakowski, odpowiedzialny za funkcjonowanie siedleckiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego, które od kwietnia obsługuje powiat garwoliński. ? Nie można było w tym przypadku zostawić kogoś bez pomocy. Wszystkie te osoby wymagały szybkiej pomocy i hospitalizacji - podkreśla.
Takiego samego zdania jest dyrektor SP ZOZ w Garwolinie Krzysztof Żochowski, ale zwraca uwagę na to, że gdyby dyspozytornia była na miejscu w Garwolinie, można by było zareagować inaczej ? cofnąć karetkę specjalistyczną z wezwania w Chotyni i wysłać karetkę podstawową, która na Stacyjnej pojawiła się w kilka minut po przyjeździe karetki z Kołbieli, wysłać załogę NPL na miejsce zdarzenia bądź zadysponować karetkę do transportu międzyszpitalnego, która nie jest w dyspozycji Siedlec, tylko SP ZOZ w Garwolinie.
- Przypominam, że wielokrotne w każdy dostępny mi sposób zwracałem uwagę na możliwość nieprawidłowego działania planu, przyjętego przez Wojewodę Mazowieckiego Jacka Kozłowskiego. (?) Przykłady z całego kraju wielokrotnie wskazywały, że centralizacja powiadamiania ratunkowego przynosi jedynie tragiczne skutki. Nikt tak dobrze nie znał specyfiki i topografii terenu jak osoby, które spędziły w dyspozytorniach powiatowych kilkanaście a często kilkadziesiąt lat. Nasze blisko półwieczne doświadczenie w ratowaniu ludzkiego życia jest marnotrawione przez decyzję administracyjną, która wiąże nam ręce i uniemożliwia skuteczne działanie ? podkreśla Krzysztof Żochowski.
Błędne dyspozycje dyspozytorni
Nowy system ratownictwa, który funkcjonuje od czterech miesięcy rzeczywiście nie jest wolny od wad. W większości przypadków zawodzi czynnik ludzki. Ze statystyk Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Garwolinie wynika, że w przynajmniej trzech przypadkach siedlecka dyspozytornia źle przekazała lokalizację zagrożenia. Tak było 13 maja, kiedy kierowca osobówki uderzył w drzewo w Woli Rębkowskiej przy ul. Zagrodowej. ? Strażacy wyjechali na ul. Zagrodową do Garwolina. Dopiero po pewnym czasie błąd został naprawiony ? mówi bryg. Janusz Majek, rzecznik prasowy KP PSP. W maju dyspozytorka chciała wysłać pomoc do mężczyzny uwięzionego w studni w Kozłówce. Tymczasem takiej miejscowości próżno szukać na mapie powiatu. Chodziło o Puznówkę w gminie Pilawa.
Pomyłka zdarzyła się także 10 sierpnia. Gdy młody mężczyzna próbował popełnić samobójstwo w Garwolinie na osiedlu Romanówka, kawalkada wozów bojowych i policyjnych wjeżdżała na osiedle o takiej nazwie... w Siedlcach. ? Znam wszystkie te przypadki. Wszystkie były po kilku minutach korygowane. Błędy były spowodowane bardzo niewyraźnym zgłoszeniem z Puznówki lub błędu samego zgłaszającego jak było w przypadku ul. Zagrodowej ? mówi dyrektor Leszek Szpakowski. - Dziennie dyspozytorki przyjmują 400 zgłoszeń. Można się pomylić. Staramy się usprawniać system. Zwiększyłem do czterech liczbę etatów dyspozytorek. Przeprowadzono dodatkowe szkolenia. Na pewno sprawę ułatwiłoby wprowadzenie jednolitego systemu lokalizacji osób dzwoniących. Na taki system czekamy już dwa lata od ministerstwa ? komentuje Szpakowski.
jd/łk
W galerii oświadczenie dyrektora Krzysztofa Żochowskiego
Napisz komentarz
Komentarze