Brak ochoty na wchłonięcie glutków, zablokował wszelką decyzyjność w tej kwestii. Pomimo, że pora ewidentnie śniadaniowa, nie wiedziałam, czy mam chęć na pesto, czy jednak na zupę grzybową. Chodzę głodna. Może schudnę. Może jutro zjem... i tu należy się wysilić, bo zagadkę uknułam: Co jakiś czas media starannie nawołują (trzeba być starannym, żeby nawet do mnie dotarło), aby przyglądać się wymalowanym cyferkom, podczas zakupu owocu miłości jej i jego. Przyglądać się, to jedno (tym cyferkom), a rozkminić ich znaczenie, to drugie - bojowe zadanie konsumenta. A że zębów mam komplet i bez obawy o to, że bez skruchy pokruszą się, mogę zafundować sobie owoc miłości jej i jego w wersji "na twardo". Czy już wiesz - Drogi Czytelniku - czym się jutro nasycę? :)
Z pozdrowieniami,
Joanna Walicka
Napisz komentarz
Komentarze