Żołnierze z powiatu garwolińskiego od połowy września pomagają mieszkańcom Kotliny Kłodzkiej, którzy stracili dobytek życia podczas powodzi. Każdego dnia wstają skoro świt, by zapukać w kolejne drzwi i pomóc kolejnej rodzinie. Nierzadko takie spotkania niosą za sobą wiele emocji i motywacji do dalszego działania. Czasem potrafią bardzo zaskoczyć żołnierzy.
Za każdym razem, gdy żołnierze pomagają kolejnej rodzinie w usuwaniu skutków powodzi, poznają rodzinne historie. Mieszkańcy ze łzami w oczach opowiadają o tym, jak szybko woda wdarła się do ich domów i jak wyglądały przygotowania do nadejścia wody – ewakuacja dzieci i seniorów do dalszej rodziny, przenoszenie zwierząt hodowlanych na strychy domów, a przede wszystkim zabezpieczenie wszystkiego, co najcenniejsze.
Podczas niesienia pomocy mieszkańcom Trzebieszowic, żołnierze z Garwolina poznali historię pani Wandy Gruszkiewicz. 94-letnia kobieta została odznaczona Krzyżem Zesłańców Sybiru, czyli wyrazem narodowej pamięci o obywatelach polskich deportowanych w latach 1939-1956 na Syberię, do Kazachstanu i północnej Rosji, w hołdzie dla ich męczeństwa oraz wierności ideałom wolności i niepodległości.
Pani Wanda opowiedziała terytorialsom z Garwolina o trudach związanych z przymusową deportacją, na którą trafiła razem ze swoją matką. Ojciec poszedł na wojnę. Jak się okazało, powodzianka została wywieziona w głąb Rosji z miejscowości Sobolew, czyli z terenu powiatu garwolińskiego, gdzie spędziła dzieciństwo.
- Mimo sędziwego wieku, pani Wanda wszystko dokładnie pamiętała. Opowiedziała nam, jak wyglądała jej podróż w głąb Rosji i oczywiście to, jak trafiła na Dolny Śląsk, pokazała swoje odmrożone ręce i częściowo amputowane palce – opowiada st. szer. Katarzyna z Garwolina, dodając: - Podczas naszej rozmowy okazało się, że pani Wanda bardzo ubolewała nad faktem, że od trzech lat nie miała okazji do zapalenia znicza na grobie rodziców, których pochowano w Sobolewie. Miała jednak zdjęcia nagrobka. Nie pozostało nam nic innego, jak obiecać, że od razu po powrocie zadbamy o to, by grób jej rodziców został posprzątany i zapłonął na nim ogień pamięci – dodaje.
Żołnierze 61 Batalionu Lekkiej Piechoty działają na południu Polski od pierwszych godzin klęski żywiołowej, a od blisko miesiąca zadania realizują w ramach wojskowej operacji Feniks. Zaangażowanie żołnierzy dostosowane jest do potrzeb. Poza sprzątaniem i odbudową terytorialsi wciąż pomagają w dystrybucji darów, dostarczaniu wody, żywności i artykułów pierwszej potrzeby do setek potrzebujących. Do działań wykorzystywany jest sprzęt wojskowy w postaci cysterny, koparko-ładowarki, urządzeń oświetleniowych i agregatów prądotwórczych. Te ostatnie zasilają nagrzewnice, służące do osuszania zalanych budynków, zarówno mieszkalnych jak i użyteczności publicznej, w tym szkół i przedszkoli.
mat. pras.
Napisz komentarz
Komentarze