Bulwersującym jest fakt, że posesja położona jest zaledwie 100 metrów od Urzędu Miasta w Żelechowie, który nie mógł nie wiedzieć o sprawie. Można się tylko zastanawiać, czy urząd nie reagował dlatego, że właściciele posesji, rodzina B. uchodzą w okolicy za ?nietykalnych?. Prawdopodobnie z podobnego powodu, asysta miejscowej policji nie była tak sprawna jak być powinna. - Policjant odpowiedzialny za asystę przy interwencji ewidentnie nie znał przepisów ustawy i przy swojej niewiedzy się upierał, utrudniając odbiór psów, dlatego musieliśmy interweniować u komendanta powiatowego - mówi prawnik fundacji, adwokat Katarzyna Topczewska.
Wszystkie psy trafiły na oględziny weterynaryjne, w toku których okazało się, że wszystkie mają przełysienia i rany w miejscu łańcuchów, choroby skóry, a dwa z nich były w stanie bezpośrednio zagrażającym życiu. Lekarz weterynarii Blanka Watras, która badała psy, wspomina - Psy były skrajnie zaniedbane i niedożywione. W dniu interwencji stan kliniczny dwóch z nich kwalifikował je do natychmiastowej hospitalizacji. Stwierdzono zagrożenie życia- pozostawienie tych zwierząt, bez udzielenia specjalistycznej pomocy, zakończyłoby się ich śmiercią.
Fundacja złożyła w tej sprawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa oraz w porozumieniu z urzędem miasta będzie się starała o wyłapanie i odebranie kilku kotów bytujących na posesji.
mat. pras.
Napisz komentarz
Komentarze