Liczą na pomoc urzędu
- Do tej pory nie otrzymaliśmy żadnej propozycji. Czas szybko leci i zaraz zastanie nas jesień i zima ? mówiła podczas ostatniej sesji w Pilawie mieszkanka spalonego bloku. Po marcowym pożarze wszyscy znaleźli schronienie u rodzin i znajomych. To rozwiązanie tymczasowe, więc pogorzelcy w piśmie do rady miejskiej, proszą o budowę budynku socjalnego.
- Taka budowa jest bez sensu ? przyznał otwarcie Przemysław Mazek. ? Chcecie mieszkać w jednym bloku z alkoholikami czy rodzinami patologicznymi? Spróbujemy wam pomóc, bo jest w Pilawie kilka miejsc, które można zaadaptować na cele mieszkaniowe ? sugerował radny.
Odmówili pomocy
Grono rodzin, którym urząd miejski pomógł mogłoby być większe, ale trzy rodziny odmówiły zamieszkania w zaproponowanych lokalach. ? Jeśli jest taka sytuacja, że te rodziny nie mają się gdzie podziać, to nie można oczekiwać, że będzie wybór w lokalach zastępczych ? przyznała burmistrz Pilawy Albina Łubian. ? Wy sami musicie wziąć sprawy w swoje ręce i także szukać mieszkań do wynajęcia, bo obecnie tylko takie rozwiązanie wchodzi w grę ? dodała.
Włodarz odniosła się do kwestii budowy bloku socjalnego. ? Mamy taki projekt, ale nawet jeśli zapadnie decyzja o budowie, to do powstania bloku minie rok czy dwa lata. Czynię starania o pozyskanie funduszy na ten cel ? zaznaczała Albina Łubian.
Radni oporni
Pomocy pogorzelcom nie ułatwia utarta opinia na temat mieszkańców bloku przy Osadniczej. Niedomówienia sprawiają, że pogorzelców uznaje się za najgorszy element społeczeństwa. Z tego powodu wynajęcia domu odmówił jeden z właścicieli w Pilawie.
Sytuacji nie ułatwiają także radni. PKP zgodziło się na udostępnienie nieużytkowanego budynku w Pilawie. Gdy na sesji pojawił się wniosek o przeznaczenie ok. 20 tys. zł na remont pomieszczeń, radni byli przeciwni. ? Nie warto przeznaczać pieniędzy na remont budynku, który nie jest własnością gminy ? mówił radny Paweł Żołądek.
Problemy z własnością
W marcowym pożarze najbardziej ucierpiały dwie z trzech klatek. Przy nakładach finansowych możliwy byłby powrót czterech rodzin. Problemem jest stan prawny budynku. Właścicielem gruntów jest spółka Przemysł Szklany w Polsce. Zgodę na jakiekolwiek prace musi wyrazić szefostwo miejscowej huty. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego zakazał użytkowania budynku.
łk
Napisz komentarz
Komentarze