- Dzisiejsi świadkowie potwierdzili, że nie było kopnięcia w nogę ? przyznał Jerzy Piesio po rozprawie, która toczy się za zamkniętymi drzwiami garwolińskiego sądu. - Pan Woźniak nadal chodzi w krótkich majtkach, prowadzony przez mecenasa... zapomniałem jak się nazywa ten rudy w okularach i zapomina o wielu sprawach. Pan Woźniak zapomniał, że ustawiał przetarg na zagospodarowanie terenu przy szpitalu. Zapomniał, że z pominięciem prawa zamówień publicznych zatrudniał swojego mecenasa, płacąc mu nawet za stawiennictwo nieobowiązkowe ? żalił się.
Urzędnik poruszał dzisiaj temat zwolnienia lekarskiego przestawianego przez byłego starostę. - Pełnomocnik stwierdził, że zwolnienie było z jakiejś akademii na nadciśnienie, a ja mam oświadczenie majątkowe, w którym pan Woźniak stwierdził, że był na zwolnieniu. Chorował na taką fajną chorobę, od 2 grudnia aż do wyborów w październiku ? mówi Jerzy Piesio.
Za miesiąc przed sądem dojdzie do konfrontacji świadków obu stron. Sąd ma bowiem wątpliwości co do rzeczywistego przebiegu zdarzeń sprzed dworku w Miętnem. - Chcieliśmy tę kwestię zakończyć, ale oskarżony zgłosił pewne wątpliwości. Poczekamy. Mam nadzieję, że następna sprawa zakończy to całe postępowanie. Ja już nie mam żadnych wniosków ? powiedział poseł Grzegorz Woźniak.
Za czyny z artykułów 157§1 i 216§1 kodeksu karnego sekretarzowi starostwa grozi kara grzywny, a nawet 2 lata pozbawienia wolności. Poseł domaga się od Jerzego Piesio przeprosin w mediach oraz wpłaty 10 tys. zł na cele charytatywne.
łk
Napisz komentarz
Komentarze