Kosmiczna cena nie z kosmosu
Na wczorajszej komisji budżetu i rozwoju gospodarczego garwolińscy radni opiniowali wniosek starosty dotyczący zmiany wielkości działek w Garwolińskiej Strefie Aktywności Gospodarczej oraz ich przeznaczenia. - To już chyba trzeci wniosek dotyczący zmiany planu zagospodarowania w strefie. To rynek wyznacza zarówno wielkość działek, jak i przydatność terenu. Zapisy w planie są potrzebne, ale muszą być dostosowane do rynku ? argumentował Marek Chciałowski.
Na kilkunastohektarowe działki chętnych nie ma. Do ostatniego przetargu, w którym cenę ustalono na 116 zł za metr kw. netto, nikt się nie zgłosił, bo nabywca w sumie musiałby wyłożyć ponad 16 mln złotych. - Moim zdaniem ta cena jest za wysoka, albo chcecie zrobić biznes, albo ściągnąć do nas przedsiębiorców. Opuśćcie ceny i sprzedajcie te działki, bo bezrobocie w mieście jest za duże. Cena jest dobra wtedy, kiedy ktoś chce wyciągnąć pieniądze i je zapłacić ? odpowiadał Marek Janiec, przewodniczący garwolińskiej rady miasta.
Obecni na komisji pracownicy starostwa przekonywali, że cena została ustalona przez biegłego, a przy jej określaniu brane pod uwagę były ceny takich transakcji w Garwolinie z ostatnich lat. - Działki są drogie, nie dlatego ze cena jest za wysoka, tylko dlatego, że są duże. A ta cena nie jest wzięta z kosmosu, tylko na podstawie transakcji w Garwolinie z lat poprzednich ? tłumaczył Dariusz Tarczyński, dyrektor wydziału gospodarczego Starostwa Powiatowego w Garwolinie.
Z fabryką po sąsiedzku?
Zmniejszenie minimalnej wielkości działek w strefie to dla starostwa priorytet, bo jak przekonywał starosta, gdyby działki były mniejsze, to na pewno znaleźliby się pierwsi inwestorzy, ale to nie jedyny problem. Tereny w sprawie są przeznaczone wyłącznie dla przemysłu, co znacznie ogranicza przedsiębiorcom pole manewru. Starostwo chciałoby, aby działki w strefie zostały zakwalifikowane jako tereny usługowo-przemysłowe.
- To trzeba jasno powiedzieć, że strefa od początku była oczkiem w głowie SdG. To miała być strefa przemysłowa, jeśli zrobimy z tego przemysłowo-usługową, to wtedy zamykamy drogę do powstania mniejszej czy większej fabryki, bo poziom hałasu dopuszczalnego będzie dużo mniejszy ? mówił Marek Janiec. Starosta i opozycyjni radni ten fakt przyjmowali jednak za argument ?za? wprowadzeniem zmian ? ze względu na bliskość osiedla mieszkaniowego. ? Zróbmy tereny usługowo-przemysłowe po drugiej stronie obwodnicy, a tu zostawmy przemysł ? proponował jednak Krzysztof Wielgosz, przewodniczący obradującej wczoraj komisji. - Ma pan szczęście nie mieszkać w blokach na Stacyjnej. Jeśli mamy możliwość przesunięcia strefy przemysłowej dalej od osiedli, uważam to za rozsądne ? odpowiadał Marek Łagowski. - Może to racja, żeby przemysł zostawić w Garwolinie, a strefę przemysłowo-usługową zrobić poza Garwolinem. Po co przemysł wyprowadzać z miasta ? ironicznie spuentował dyskusję starosta.
Starostwo w kropce
Dyskusja była długa i burzliwa, ale nic nowego nie wniosła. ? 10 miesięcy temu o tym rozmawialiśmy, pan przewodniczący przekonywał, że poczekamy do Euro, bo wtedy będzie dużo przedsiębiorców przejeżdżało. Tak jak pan przewodniczący powiedział, ze to jest oczko w głowie SdG i nie odpuścicie, bo macie większość w radzie. Nie ma dobrej woli z Państwa strony i jesteście głusi na argumenty ludzi, którzy się na tym znają ? komentował dyskusję radny Marek Jonczak. Większość w radzie zadecydowała, że przynajmniej na razie żadnych zmian nie będzie ? ani dotyczących wielkości, ani przeznaczenia terenów w GSAG. - Nie mam patentu na nieomylność. Wydaje mi się, ze mam rację, mówiąc o tym, ze nie należy tego dzielić, ale mogę jej nie mieć ? mówił Krzysztof Wielgosz.
Przed starostwem więc nie lada wyzwanie. Bo chodzi nie tylko o to, aby ściągnąć do Garwolina nowych pracodawców, ale także o to, aby nie stracić dofinansowania. Na uzbrojenie strefy powiat otrzymał prawie 6 mln złotych w Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Teraz stara się o kolejne środki na realizację drugiego etapu inwestycji. Z otrzymanych pieniędzy trzeba się będzie jednak rozliczyć, a z tym może być problem.
- Jeśli nie spełnimy określonych wskaźników zasadności wykonania inwestycji, to być może będziemy musieli zwrócić pieniądze ? wyjaśniała Monika Makarewicz ze Starostwa Powiatowego w Garwolinie. Inwestycja będzie zasadna, jeśli tereny okażą się atrakcyjniejsze dla nabywców, a najlepszym dowodem na to będzie sprzedana działka. I tak koło się zamyka.
jd
Napisz komentarz
Komentarze