Chwila nieuwagi sprawiła, że za klamkę drzwi balkonowych pociągnęła 3-letnia córka pani Anny. Drzwi się zamknęły, a próba ich otwarcia przez kilkulatkę spaliła na panewce. Dziecko po chwili krzątania się po mieszkaniu... poszło spać. Pani Anna pozostawiana sama sobie, kilka metrów nad ziemią, bez telefonu przy sobie, miała problem. ? Stukałam w szybę, krzyczałam, ale córka nadal spała. Bałam się, czy coś się jej nie stało ? mówi w rozmowie z nami.
Uwięziona na balkonie zawołała do kobiety przechodzącej pod blokiem, aby ta poprosiła o pomoc. Dzięki pomocy sąsiada z parteru udało się powiadomić męża pani Anny. Sprawa się skomplikowała, gdy okazało się, że drzwi wejściowe do mieszkania są zamknięte od wewnątrz na zasuwę. Długie użycie dzwonka i wybieranie numeru komórki pozostawionej w domu nie sprawiły, że 3-latka się obudziła.
Z pomocą przyszedł sąsiad z I piętra, który pożyczył wiertarkę. Chwilę później pan Grzegorz był u boku żony, po tym jak wspiął się z balkonu I piętra. Po nawierceniu otworu w drzwiach i użyciu drutu udało się na szczęście otworzyć drzwi. 3-letnie dziecko było całe i zdrowe. Maluch nawet nie przerywał sobie popołudniowej drzemki.
- Morał z tej historii jest taki, że drzwi wejściowe trzeba zamykać na zamek dostępny także z zewnątrz, a przede wszystkim dobrze mieć sąsiadów ? podsumowuje historię ?sąsiedzkiego włamania? pani Anna.
łk
Napisz komentarz
Komentarze