W poniedziałek w Szpitalu Powiatowym w Garwolinie odbyło się spotkanie pracowników placówki, którzy sprzeciwiają się decyzji Zarządu Powiatu Garwolińskiego o odwołaniu dyrektora Krzysztofa Żochowskiego.

Na spotkanie zaproszono przedstawicieli rady i zarządu powiatu, aby wysłuchali stanowiska pracowników w tej sprawie. W sali konferencyjnej placówki pojawili się radni opozycji (PSL i Powiatowego Forum Samorządowego) oraz jeden z pięciu członków zarządu powiatu Karolina Jamnicka-Kondej. - Szkoda, że pozostali członkowie zarządu, na czele z panią starosta, tu się nie pojawili – mówił prowadzący spotkanie zastępca dyrektora SP ZOZ Michał Rękawek. - W tej sprawie od samego początku zabrakło dialogu - dodał.
Dyrektor Krzysztof Żochowski był obecny tylko przez pierwszych kilka minut. Później, jak sam stwierdził, aby nie krępować osób wypowiadających się, opuścił spotkanie.
Przypomnijmy, że 4 marca Zarząd Powiatu Garwolińskiego uchwałę o wystąpieniu do Sejmiku Województwa Mazowieckiego z wnioskiem o wyrażenie zgody na rozwiązanie, z winy pracownika, umowy o pracę z Krzysztofem Żochowskim. Powodem tej decyzji są zarzuty dotyczące naruszenia obowiązków pracowniczych, w tym wykonywania dyżurów medycznych poza ustalonym czasem pracy.
W obronie dyrektora stanęli pracownicy zakładu. 293 osoby podpisały list poparcia w tej sprawie. Wczoraj podobny dokument, w imieniu wszystkich związków zawodowych, odczytała Iwona Piotrowska.
Wypowiadali się także lekarze, którzy podkreślali, że fakt brania dyżurów przez doktora Żochowskiego wynikał wprost z potrzeb pacjentów i wieloletniego doświadczenia lekarza. - Nigdy nie było tak, że pan dyrektor sam chciał te dyżury brać. Wręcz przeciwnie - przekazywał te dyżury młodszym lekarzom. Podobnie było z dyżurami na sorze, gdzie brał te „specyficzne dyżury” - w wigilię czy sylwestra – przekonywała jedna z lekarek. Inny z lekarzy stwierdził, że zamieszanie wokół szpitala nie sprzyja atmosferze pracy. - Pacjenci dzwonią i mówią, że boją się przychodzić do szpitala, bo „jest afera” – padało z sali.
- Nic o nas, bez nas – podkreślał ordynator oddziału wewnętrznego szpitala Marek Niedźwiedź. - Jesteśmy zbulwersowani, że musimy dowiadywać się o sprawach związanych ze szpitalem z mediów – nie krył zdziwienia. Jak podkreślił szpital, w czasie, kiedy szpital finansowo „niemal się bilansuje”, nagle „zmienia się kapitana statku”. - Służba zdrowia nie może być polityczna – akcentował.
Z pięcioosobowego zarządu powiatu, na spotkanie przyszła jedynie Karolina Jamnicka-Kondej. - Jest mi wstyd za czterech członków zarządu - powiedziała wprost. Dodała, że tak poważnych decyzji nie podejmuje się ad hock, jak miało to miejsce 4 marca.
Dosadnie próbę odwołania dyrektora podsumował przewodniczący rady powiatu. - Dzień po utracie większości w radzie taka decyzja zostaje podjęta. Czy tylko po to, aby zwolnić miejsce dyrektorskie i kupczyć w radzie tym stanowiskiem? – pytał retorycznie Michał Pałyska.
Niewkluczone, że kolejna dyskusja na temat odwołania dyrektora odbędzie się podczas sesji rady powiatu.
Łukasz Korycki
Napisz komentarz
Komentarze