rady powiatu. Nieoficjalnie mówi się, że chodzi o obniżenie o połowę diet radnych, które teraz dla ?szeregowego? radnego wynoszą ok. 900 zł miesięcznie. Na więcej może liczyć ten, kto jest w prezydium komisji problemowych.
- Asumptem do tego były moje przemyślenia co do sytuacji w kraju. Dieta nie jest wynagrodzeniem, tylko zwrotem potencjalnych kosztów, które w związku z wykonywaniem mandatu ponosimy. Teraz tych kosztów nie ma tak naprawdę ? wyjaśniał pomysłodawca Maciej Kurowski. - Z moich wyliczeń wynika, że w skali roku to potencjalne oszczędności na poziomie 150 tys. zł. Jest też aspekt moralny tej sprawy. Sytuacja w kraju jest taka jaka jest. Nasi mieszkańcy zarabiają mniej ? dodał.
Oburzenia wnioskiem radnego nie krył Marcin Kobus (PSL). - To jest hipokryzja w czystej postaci. Pan radny Maciej Kurowski jest beneficjentem ?dobrej zmiany? pod względem zarobków. W latach poprzedniej władzy zarabiał ok. 120 tys. zł, teraz to ok. 400 tys. zł rocznie. Czy radny zaproponował to samo w spółkach i radach nadzorczych, w których jest? ? mówił. Dodał, że w jego zawodowej branży - ślubnej - pomoc rządu polega obecnie jedynie na umorzeniu ZUS. ? Ja tych pieniędzy potrzebuję, żeby utrzymać zakład. Robienie tego pod publiczkę jest nie w porządku. Dla Ciebie ten 1000 zł stanowi 1/33 pensji. Dla mnie jest konkretnym i bardzo istotnym zastrzykiem finansowym ? zwracał się bezpośrednio do radnego Kurowskiego podczas dzisiejszej sesji zdalnej.
Radny Kurowski przypominał, że dieta nie jest wynagrodzeniem, a zwrotem kosztów. ? Co do mojego wynagrodzenia, to mam takie jakie mam. Mam sporą odpowiedzialność i pracę niemal 24 godziny na dobę. To co powiedziałeś, mógłbym odebrać jako że jestem złodziejem, bo zarabiam więcej niż inni. Mam nadzieję, że tak nie myślisz ? odpowiedział radny Kurowski.
Łukasz Korycki
fot. od lewej: M. Kurowski, M. Kobus
Napisz komentarz
Komentarze