- Tak dla in vitro, tak dla szczęścia Polek i Polaków, którzy chcą, a nie mogą, mieć dzieci – przekonywała w Garwolinie posłanka Koalicji Obywatelskiej Kamila Gasiuk-Pihowicz. W centrum miasta podpisy za przywróceniem finansowania tej metody zbierała także Małgorzata Rozenek-Majdan.
- Za rządów PO istniał program, którego koszt wyniósł 244 mln zł, z niego urodziło się 22 tys. dzieci. PiS, pobudek ideologicznych, zlikwidował ten program i wprowadził swój, z którego urodziło się 300 dzieci – mówiła dzisiaj posłanka w centrum Garwolina. – Mamy najniższy poziom urodzeń dzieci od czasów II wojny światowej. Polki boją się rodzić dzieci. Boją się, że ich ciąże będzie prowadził prokurator, a nie lekarz i względy ideologiczne będą brały górę nad względami medycznymi. Tak dla in vitro, tak dla szczęścia Polek i Polaków, którzy chcą, a nie mogą, mieć dzieci – dodała.
W strugach deszczu kilkadziesiąt osób złożyło podpis pod projektem przywrócenia finansowania metody in vitro z budżetu państwa. Szacuje się, że w Polsce par, które mają problem z poczęciem potomstwa jest ok. 1,5 mln.
Jedną z ambasadorek programu jest Małgorzata Rozenek-Majdan. - Dla mnie największą wartością powrotu finansowania tego programu jest element emocjonalny. Ja, gdyby nie ta metoda, nie miałabym żadnego ze swoich synów, którzy są największą wartością mojego życia – podkreślała prezenterka i celebrytka.
Parlamentarzystka oraz znana osobowość telewizyjna odwiedzą jeszcze dzisiaj Siedlce i Mińsk Mazowiecki.
łk