reklama

baner projekt 

reklama

Nie gramy dla pieniędzy, gramy dla siebie i kibiców

Opublikowano: 30 listopad 2012, 09:37 Kategoria Sport
wilga garwolinmarek krawczyk
Ten artykuł przeczytasz w 3 - 5 min.

Z Markiem Krawczykiem, trenerem Wilgi Garwolin, rozmawia Łukasz Korycki.

 

6 zwycięstw, 4 remisy, 5 porażek, 22 punkty i 9. miejsce na półmetku sezonu. Jest Pan zadowolony z takiego bilansu?

reklama


Przed sezonem na pewno w ciemno bym wziął taką pulę. Zakładaliśmy, że zdobędziemy jesienią 20 punktów. Udało się nieco więcej. Pozostaje jednak pewien niedosyt, przede wszystkim w meczach wyjazdowych.

 

Wilga zapłaciła frycowe w pierwszych meczach sezonu zaliczając trzy remisy z drużynami, które teraz są niżej w tabeli. Zgodzi się Pan z taki stwierdzeniem?

Czy frycowe? Nie wiem. Na pewno zabrakło w pierwszych meczach skuteczności i dlatego nie mamy sześciu punktów więcej.

Który mecz był najlepszy, najsłabszy?

Ciężko mówić o konkretnych meczach. Na pewno ostatnie dwa spotkania rundy były bardzo słabe, kiedy mieliśmy problem z utrzymaniem przyzwoitej formy. Dopadła nas wtedy zadyszka. Przez wiele meczów graliśmy nieźle, szczególnie cieszą zwycięstwa z zespołami góry tabeli.

Patrząc na tabelę widzimy pewien paradoks. Wilga więcej punktów zdobyła z zespołami, które na koniec rundy są wyżej w tabeli.

Poprzednie sezony i wyniki z tej rundy pokazują, że ta liga jest bardzo wyrównana i nieobliczalna. Jesteśmy na dziewiątym miejscu, ale równie dobrze moglibyśmy być na piątym. Ciężko jest powiedzieć, który zespół odstaje od pozostałych.

Jak nowy trener wpłynął na atmosferę w drużynie?

Na początku naszej pracy doszliśmy do porozumienia, że na tym poziomie gry, jeśli nie będzie atmosfery w drużynie i nie będziemy się szanować, to dalsza praca nie ma sensu. Wilga jest drużyną amatorską. Piłkarze nie pobierają żadnych profitów. Zespół możemy budować atmosferą. Tu każdy pójdzie za każdym w ogień. Nie gramy dla pieniędzy, gramy dla siebie i kibiców. Jeśli dalej tak będzie, to z tego zespołu można wyciągnąć sporo.

Przejdźmy do oceny poszczególnych formacji. Bramkarz. Kontuzjowanego Łukasza Mariaka pod koniec sezonu zastąpił Piotr Nurzyński.

Możemy być spokojni o tą formację. Łukasz Mariak prezentował bardzo dobrą formę. Po jego kontuzji do bramki wskoczył Piotrek, który pokazał w kilku meczach, że można pewnie na niego stawiać. Mamy dwóch równych bramkarzy.

W 15 meczach GKS stracił 21 bramek.

W defensywie czeka nas wiele pracy, choć jak na beniaminka nie mamy, aż tak dużej liczby straconych bramek. W końcówce rundy mieliśmy serię trzech meczów bez straty gola. Przydarzały nam się jednak wpadki jak w Siedlcach, Żyrardowie czy Sulejówku.

Linia pomocy wyręczała atak. Najskuteczniejszym zawodnikiem był Łukasz Puciłowski, którego kilka razy pewnie Pan zganił za zbyt długie holowanie piłki.

Przed sezonem wiedzieliśmy, że w linii pomocy nie będziemy mieli problemów. Na dzisiaj to najsilniejsza formacja jaką dysponujemy.

Największe ubytki są w ataku.

Tak, zgadza się. To wymusiło ustawienie 4-5-1. Co do Jacka Kajtowskiego, to może nie widać ile pracy on wkłada na boisku. Jest przydatny w zespole. Miejmy nadzieję, że do pełnej dyspozycji dojdzie Piotrek Piorun. Paweł Pyra to rocznik 1995 i ma jeszcze czas na naukę.

Wilga wzmocni się zimą?

Nie zmieniło się zarządu i moje podejście w tej sprawie. Bazujemy na własnych wychowankach. Klubu nie stać na ściągnięcie zawodników. Mamy grupę juniorów, których będziemy wprowadzali. Nie szykujemy żadnych wzmocnień.

Na wiosnę zobaczymy chłopaków z grupy ?młodych gniewnych? Wilgi?

W okresie przygotowawczym trzech zawodników juniorów będzie z nami trenowało. Zagrają w sparingach. Liczę na to, że pokażą umiejętności, które pozwolą im na kadrę w IV lidze.

Jak będą wyglądały przygotowania do rundy wiosennej?

Zaczynamy 15 stycznia. Będziemy przygotowywać się na własnych obiektach, nie wyjeżdżamy na obóz. W planach mamy dziewięć sparingów m.in. z juniorami Polonii Warszawa 1994, Mazurem Karczew, Prochem Pionki, Podlasiem Sokołów Podlaski, Ruchem Ryki, PKS Radość, Radomiakiem Radom i GKP Targówek.

Kibice Wilgi w tej rundzie pokazali, że za swoją drużyną mogą jeździć nawet ponad 100 km. To chyba ważne, szczególnie w zespole złożonym głównie z zawodników z Garwolina?

Tak, dokładnie. Gramy dla kibiców, chcemy, żeby jak najwięcej ludzi przychodziło na mecze. Wsparcie kibiców jest bardzo duże. Szacunek dla nich i podziękowania. Byłem zaskoczony, że na dalekich wyjazdach mieliśmy wsparcie.

Na ile punktów liczy Pan na wiosnę? 22? 25? 30? A może więcej?

Na pewno druga runda będzie trudniejsza. Zawsze wiosna jest dziwna, bo po wzmocnieniach obraz słabszej drużyny z jesieni może bardzo się zmienić. Po drugie nie będziemy już postrzegani jako beniaminek, tylko jako zespół potrafiący grać dobrą piłkę. Gdybyśmy zdobyli kolejne 22 punkty, będzie to dla mnie wynik rewelacyjny.

Ktoś odejdzie z drużyny?

Na dzień dzisiejszy żadnych sygnałów nie mam w tym względzie, może poza jednym zawodnikiem.

Chodzi pewnie o Bartka Sitarka?

Tak. Bartek nie podjął walki o skład. Nie trenował przez większość rundy. Może Bartek nie jest przyzwyczajony do rywalizacji. Szkoda, bo to zawodnik przydatny w zespole.

Utworzenie Wilgi B było przydatne pierwszemu zespołowi?

Myślałem, że będą tam grali zawodnicy juniorscy, którzy zdobywaliby doświadczenie w seniorskiej piłce. Jestem trochę rozczarowany.

Skupmy się na Panu. Jest Pan jednym z najbardziej wybitnych zawodników Wilgi w historii. Zabiło Panu mocniej serce po pierwszym gwizdku w trenerskim debiucie?

Skłamałbym, że nie. Noce miałem przespane, ale trema była duża. Oczekiwania kibiców i zawodników były duże, a my wchodziliśmy w nieznane jako beniaminek. Ale nie taki diabeł straszny, jak go malują.

Korciło Pana, żeby wejść na boisko?

Nie, nie. Człowiek zdaje sobie sprawę, że lata gry w piłkę ma się już za sobą.


Dodaj komentarz

Dodaj komentarz
reklama

TOP

reklama