reklama

WG Patronat: Damian, Wenecja i ... pies

Opublikowano: 08 listopad 2011, 08:45 Kategoria Kultura
wystawawernisażWenecja
Ten artykuł przeczytasz w 2 - 4 min.

?Bo ja mam bardzo dużo pomysłów?. Takim stwierdzeniem przywitał mnie Damian, prezentując najnowszy wynalazek z samochodem-zabawką w roli głównej. Inne małe osiągnięcia pokazuje na wyświetlaczu aparatu. Do tego akurat ciągnie go odkąd skończył dwa lata.

 

Już w najbliższą środę w Domu Kultury w Garwolinie wernisaż wystawy Damiana Szubińskiego ?Wenecja w obiektywie sześciolatka?. Z młodym autorem zdjęć o tym, co najbardziej fascynowało go w Wenecji i z jego rodzicami o fascynacji fotografią i nie tylko

reklama


rozmawia Justyna Dybcio

Justyna Dybcio: Damian, jak było w Wenecji?

Damian Szubiński: Dobrze. Robiliśmy bardzo dużo zdjęć.

Darek Szubiński: Podróż do Wenecji została zaplanowana między innymi z uwagi na Damiana, na jego pytania związane z tym miejscem, które wyobrażał sobie na podstawie jednej fotografii zawieszonej w naszym domu, wykonanej wiele lat wcześniej, podczas jednej z podróży do tego miasteczka. Żartobliwie wyjazd został nazwany męskim wyjazdem fotograficznym, bo z nami był jeszcze mój brat i szwagier. Wszyscy oczywiście na wyjazd mieliśmy zabrać aparaty fotograficzne. Wtedy okazało się, że Damian swój pierwszy aparat prawdopodobnie zgubił. Ale w ogóle się tym nie przejął. Usłyszałem tylko od niego: ?Tato, najwyżej będę robił zdjęcia twoim?. Ostatecznie pożyczył aparat od siostry, a po powrocie z Wenecji kupiliśmy mu nowy.

JD: Damian, opowiedz, mi co udało Ci się sfotografować w Wenecji?

Damian: (pokazując mi kolejne zdjęcia): Było dużo motorówek, a my mieszkaliśmy o tu, przy samej wodzie. Byli panowie, którzy pływali gondolami. W tym zdjęciu najbardziej podoba mi się to, że jest tak dużo kolorów. Tu jest gołąb, który już odlatywał, ale udało mi się go złapać. A tu jest dużo gołębi. Najwięcej ich było na Placu Świętego Marka, a w ogóle w Wenecji było bardzo dużo ludzi. O, a tu wisi pranie. Wiesza się je na sznurkach, a potem przesuwa na kołowrotkach.

JD: Ale najczęściej na Twoich zdjęciach widzę psy...

Damian: Tam było bardzo dużo psów. Tu jest pies, który przyszedł do baru i wybierał sobie soczek. Dziwne, żeby pies wybierał sobie soczek, prawda? A to jest wenecjanin (Damian pokazuje na psa z przewiązaną apaszką na szyi). Ten mi się najbardziej podobał, spotykaliśmy go prawie każdego dnia. A to zdjęcie jest fajne, bo pies podniósł łapę, a ten pan nogę w jednym momencie. O, a tu ja sobie szedłem, on wyszedł i się spojrzał no i co... zrobiłem mu zdjęcie.

Darek: Gdyby nie te zdjęcia, to nie wiedziałbym, że w Wenecji są psy, bo w ogóle nie zwracałem na nie uwagi. A on jak zobaczył psa, to biegł za nim, wyciągał aparat i robił zdjęcie. W tych zdjęciach najpiękniejsze są kadry, kompozycja i kolory. Damian od najmłodszych lat miał wyczucie do komponowania zdjęć. Kiedyś w Kazimierzu Dolnym powiedział ?Zobacz tata, jakie piękne kolory?. Zestawienie koloru drzew, chmur. Wyjął aparat i zrobił zdjęcie i wyszło świetnie.

JD: A kiedy pierwszy raz wziął aparat do ręki?

Darek: Miał 2 lata, kiedy zobaczyłem go z przewieszonym na szyi moim aparatem z dużym obiektywem i lampą błyskową . Całość sunęła się po ziemi tuż przed nim, a on dumnie szedł z tym ekwipunkiem do mnie z pokoju do kuchni. Do dziś nie wiemy, jak zdjął sprzęt ze stołu. Oczywiście ja na ten widok niemal zamarłem ... myślałemco i jak mogło spadać ze stołu, kiedy zakładał sobie to wszystko na szyję...

JD: A kiedy zrobił swoje pierwsze zdjęcie?

Marzena: Chyba jak miał trzy lata i prawdopodobnie było to nasze zdjęcie. Często robi mi i Darkowi zdjęcia, dając oczywiście stosowne instrukcje:?przytulcie się?, ?popatrzcie się na siebie?.

Darek: Czasami przychodzi do mnie do studia. Bierze aparat, który ledwo trzyma i robi zdjęcia. Kiedyś nawet jedno zdjęcie, które Damian zrobił poszło do albumu.

JD: Czy Damian ma jeszcze jakieś pasje? Już wiem, że jest miłośnikiem szarlotki, bo co chwilę biegnie do kuchni sprawdzić, czy się upiekła...

Marzena: Tak, lubi pomagać w kuchni. Staramy się, żeby poznawał, jak najwięcej rzeczy i mógł sam zdecydować, co chce robić, czym się będzie zajmował. Mamy w domu pianino, ale próbuje też gry na trąbce, skrzypcach czy akordeonie. Ma też na swoim koncie I nagrodę w konkursie literackim pod patronatem Rzecznika Praw Dziecka i wyróżnienie w ogólnopolskim konkursie literacko-plastycznym. Na pewno nigdy się nie nudzi, zawsze zorganizuje sobie czas.

JD: Chciałbyś jeszcze raz pojechać do Wenecji?

Damian: Nie, już nie. Teraz do Londynu, a później do Paryża.

JD: I pewnie z tatą i koniecznie z aparatem?

Damian: Tak. (Damian kiwa twierdząco głową).

Darek: Już mnie pytał, czy też pojedziemy bez kobiet. (śmiech)

Wernisaż wystawy "Wenecja w obiektywie sześciolatka" już w środę 9 listopada, o godzinie 17.00 w Galerii "Kotłownia" garwolińskiego Domu Kultury. Serdecznie zapraszamy.

fot. Darek Szubiński{jcomments lock}


Dodaj komentarz

Dodaj komentarz
reklama
reklama
reklama