reklama

A. Koszutski: ?Zjadła mnie rutyna?

Opublikowano: 29 grudzień 2014, 08:16 Kategoria Aktualności
sobolewandrzej koszutski
Ten artykuł przeczytasz w 2 - 3 min.

Z najdłużej urzędującym włodarzem w powiecie garwolińskim, wójtem gminy Sobolew Andrzejem Koszutskim, rozmawia Łukasz Korycki.

To była najtrudniejsza kampania wyborcza w Pana karierze samorządowej?

Na pewno tak.

Przybyło trochę siwych włosów?

reklama


Przybyło. Trzeba się uderzyć w pierś, bo to z mojej winy. Dostałem trochę po uszach i jest to nauczka na przyszłość. Za bardzo byłem pewny zwycięstwa. Zjadła mniej rutyna, a przeciwnicy nie próżnowali.

 

Co się wydarzyło przed drugą turą, że wynik przechylił się na Pana korzyść?

Przygotowałem takie materiały, które powinny być od początku. Okazuje się, że pamięć ludzka bywa zawodna i trzeba przypominać ludziom pewne inwestycje.

Przed ostatnim rozstrzygnięciem wyborczym mieszkańcy gminy stanęli przed wyborem, czy chcemy wójta z Sobolewa czy z Gończyc. To było pokłosie lokalnych zaszłości?

Na pewno tak, bo te miejscowości rywalizują od lat. Ten aspekt też miał znaczenie, chodź zawsze próbowałem zakopać te rowy między Sobolewem a Gończycami.

Jak Pan zareagował kiedy zobaczył Pan swoją głowę w garnku w materiale wyborczym kontrkandydatki?

Potraktowałem to jako niesmaczny żart. Coś takiego co nie powinno się wydarzyć. Uważam, że są pewne granice krytyki i trzeba mówić prawdę. Ostatecznie wyszło, że ugotowany nie jestem. Ludzi to bardziej poruszyło niż mnie. Namawiano mnie, żebym wystąpił do sądu z pozwem o zniesławienie, ale nie mam takiego zamiaru.

Należy cieszyć się z wygranej, ale wynik wyborów to poważne ostrzeżenie i żółtka kartka. Co należy zmienić?

W swoich postępowaniu niewiele mogę zmienić. Wydaję mi się, że zawsze pracowałem dobrze. Może doszło do zmęczenia materiału przez te 24 lata? Być może mieszkańcy wyszli z założenia, że brakuje świeżej krwi. Nie zamierzam zmieniać drastycznie sposobu sprawowania tej funkcji. Nadal inwestycje będą dzielone sprawiedliwie.

Jak Pan się zapatruje się na współpracę z nową radą?

Jestem otwarty na współpracę. Jeśli radni będą patrzyli na bycie radnym przez pryzmat gminy, a nie swoich interesów, to wszystko się dotrze. Póki co jest okopywanie się w swoich stanowiskach. Przez lata wielu ludzi, którzy dochodzili do rady jako opozycyjni, później zmieniali zdanie.

Czy zmienił Pan nastawienie do elektrowni wiatrowych?

Nie zmieniłem. Wiatraki traktuję jako inwestycję, która ma przynosić dochody do gminy, do budżetu. Czy to byłaby biogazownia czy farma fotowoltaniczna, to jest to źródło dodatkowych wpływów. Moim zdaniem cały czas temat szkodliwości wiatraków jest sztucznie nakręcany, a jedynym minusem masztów jest ich widok.

Czy mieszkańcy Sokoła, gdzie stoi pierwszy wiatrak, skarżą się na zły wpływ elektrowni na otoczenie?

Nie skarżą się.

Wróci Pan do PiS? a może zwiąże się Pan z inną partią?

Z inną na pewno się nie zwiążę. Z przekonania jestem prawicowcem i nie przejdę np. do PO czy innego ugrupowania. PiS, na fali wiatraków, mnie wyrzucił i to nie była inicjatywa lokalnych działaczy tylko mojej przeciwniczki. Mam żal do władz naczelnych, że mnie tak potraktowali, nie rozpatrując moich plusów i minusów. Nie wiem dlaczego PiS ma klapki na oczach przy temacie wiatraków. Jest jedna pani poseł, która głośno manifestuje niechęć w tej sprawie i wszyscy idą w ciemno za tym głosem. W programie wyborczym PiS jest zapis o ustanowieniu przepisów, które jasno sprecyzują odległość wiatraka od zabudowań. Niech w końcu PiS coś z tym zrobi.

Czyli PiS musi dojść do władzy, następnie zmienić ustawę, żeby wrócił Pan w szeregi tej partii?

Nie wiem czy w przeciwnym razie będą mnie chcieli. Wydaję mi się, że PiS to jest taka bolączka od góry do dołu. W powiecie, województwie i kraju PiS nie ma zdolności koalicyjnych. Musi wygrać samodzielnie, żeby rządzić, a wydaję mi się, że jeszcze długo tak nie będzie.


Dodaj komentarz

Dodaj komentarz
reklama
reklama
reklama