reklama

Sprawa Michała S. w toku

Opublikowano: 02 listopad 2012, 10:21 Kategoria Aktualności
chotyniawypadekmotocyklistamichał s.
Ten artykuł przeczytasz w 1 - 2 min.

Oskarżenie próbuje podkreślić winę sprawcy, nie zapominając o wątku kamery. Obrona szuka okoliczności łagodzących. Przed Sądem Rejonowym w Garwolinie odbyła się druga rozprawa Michała S., który jest oskarżony o spowodowanie śmiertelnego wypadku na motocyklu.

W środę przed sądem zeznawał jeden świadek - policjant, który został wezwany do wypadku w Chotyni (24 czerwca). Prokurator dopytywał funkcjonariusza o kamerę. Wątek, który pojawił się po raz pierwszy w zeznaniach podejrzanego, stał się punktem zaczepienia dla strony rodziców 9-letniej Karoliny, którzy występują w procesie jako oskarżyciele posiłkowi. Urządzenie znajdowało się na kasku 27-latka w chwili wypadku. Na miejscu wypadku kamery nie znaleziono. ? Nie pamiętam żadnej kamery w pobliżu oskarżonego, nic o niej nie wspominał ? mówił policjant.

Jechał szybciej niż 140 km/h?

reklama


Ostatniego dnia października przed oblicze Temidy wezwano biegłego z zakresu ruchu drogowego, który przygotowywał ekspertyzę okoliczności wypadku. Inżynier stwierdził, że motocyklista nie miał szans na wykonanie manewru obronnego, tak aby ominąć rodzinę przechodzącą przez jezdnię.

Pełnomocnik oskarżenia dopytywał o możliwość obliczenia średniej prędkości motocykla na trasie Lublin-Chotynia na bazie informacji z przekaźników sieci komórkowej (BTS). Na poprzedniej rozprawie prawnik pod wątpliwość poddał ustaloną w ekspertyzie prędkość, z jaką poruszał się Michał S. w chwili uderzenia (137 km/h). Twierdził, że była ona większa. W dalszej części rozprawy sąd oddalił wniosek o uzyskanie informacji z BTS od sieci komórkowej.

Rok przed wypadkiem dostał mandat

Obrońca Michała S. szukał w środę linii obrony. Policjanta pytał o to, czy badaniu na zawartość alkoholu poddany był ojciec ofiary, który przechodził przez przejście dla pieszych razem z córką. Później mecenas dziwił się zarządcy drogi krajowej nr 17. ? To skrzyżowanie jest uznawane przez mieszkańców jako niebezpieczne. Nie ma tam tymczasem wielu elementów, które dodatkowo ostrzegałyby przed przejściem dla pieszych, które spotyka się na innych trasach ? przyznał adwokat.

Podobnie jak we wrześniu na sali pojawiło się zdjęcie 9-letniej Karoliny. Michał S., tak jak przed miesiącem, ze spuszczoną głową obserwował proces. Jak się okazało niemal dokładnie rok przed wypadkiem w Chotyni pochodzący z Łukowa były pracownik Instytutu Pamięci Narodowej otrzymał 500-złotowy mandat za wyprzedzanie na przejeździe kolejowym na podwójnej linii ciągłej.

Wezwą strażaków

W środę nie zapadł wyrok w tej szeroko komentowanej sprawie. Na wniosek prokuratora sąd zapyta Komendę Powiatową Straży Pożarnej w Garwolinie o strażaków, którzy zostali wezwani do wypadku. Ma to pomóc w odpowiedzi na pytanie co stało się ze wspomnianą kamerą.

Kolejna rozprawa w listopadzie.

łk


Dodaj komentarz

Dodaj komentarz
reklama
reklama

TOP

reklama