reklama

Zapendowska: Popularność jest jak błyskawica

Opublikowano: 22 maj 2012, 08:17 Kategoria Kultura
festiwalw piosence zakochanielżbieta zapendowska
Ten artykuł przeczytasz w 2 - 3 min.

Z Elżbietą Zapendowską, nauczycielką emisji głosu, jurorką programów telewizyjnych typu talent show, rozmawia Łukasz Korycki.

Jak ocenia Pani poziom uczestników Festiwalu Piosenki Filmowej i Musicalowej w Garwolinie?

Wszyscy umieli śpiewać. Oczywiście każdy z uczestników jest na innym etapie. Jedni są początkujący, mają ogromny potencjał, ale nie wszystko mają jeszcze opanowane. Inni są świetni na scenie, ale gorsi głosowo. Wszystkie finalistki wykazały się zupełnie przyzwoitym poziomem, mogą bawić się w to w dalszym ciągu, bez szkody dla społeczeństwa.

reklama


Ola Paczek wygrała, bo...

Bo była ?świeżutka?, prawdziwa, świetna aktorsko, bardzo dobra w pierwszej piosence i podobała się wszystkim w jury bez wyjątku.

Faceci wolą kopać piłkę, a kobiety śpiewać

Garwoliński festiwal zorganizowano po raz pierwszy. Myśli Pani, że warto, aby w takich małych miastach przeprowadzać takie konkursy?

Jeżdżę bardzo dużo po Polsce. Na najciekawsze występy natrafiam właśnie w małych miastach. Zauważam, że w takich miejscach ?się dzieje?. W Warszawie to się wszystko rozmywa. Jest tyle imprez, że w rezultacie wszystkie nikną, ludzie są zmęczeni pędem życia. A w małych miejscowościach społeczeństwo skupia się na takich imprezach. Uważam, że jest to cudowna idea i trzeba ją kontynuować. Absolutnie.

W finale festiwalu wystąpiły same kobiety. Mężczyźni byliby bez szans?

Faceci wolą kopać piłkę, a kobiety śpiewać. Rzadko do takich festiwali zgłaszają się mężczyźni, choć bywam na takich imprezach, gdzie jest większość facetów.

Wśród uczestniczek było wiele osób, które mają za sobą udział w programach telewizyjnych promujących wokalne talenty. Czy to doświadczenie stawiało te finalistki w lepszej sytuacji?

Niektórym nie pomaga nic, żadne doświadczenie, cały czas tkwią w jednym miejscu. Wszystko zależy od człowieka i od tego co ma pod sufitem.

W Polsce jest bardzo dużo bardzo dobrze śpiewających ludzi, co nie oznacza, że polski naród jest muzykalny

Czy w przyszłym roku zasiądzie Pani w jury festiwalu w Garwolinie?

Wszystko będzie zależało od tego, czy będę wtedy żyła, bo jak się ma sto lat to można umrzeć.

Czy zachęcałaby Pani osoby z małych miejscowości do brania udziału w takich festiwalach czy programach telewizyjnych? Czy to może im pomóc?

To trudne pytanie. Bardzo wiele zależy do psychiki. Weźmy na przykład Monikę Brodkę. Przyjechała z małej miejscowości, wygrała Idola i robi fantastyczne rzeczy na scenie. Ale przyjechało też dużo innych, fajnych dziewczyn, których nie ma na listach przebojów. Dlaczego? Bo nie mają fajnego repertuaru, bo nie umieją tupnąć nóżką. Trzeba umieć powiedzieć "nie", wtedy kiedy się wie, że to nie moja droga. Dla młodego człowieka kariera ma krótkie nogi. Człowiek musi wiedzieć co chce śpiewać, o czym śpiewać i musi potrafić wyobrazić sobie swoją drogę. Współcześnie, sam sukces to dla mnie jedynie popularność, która niczym błyskawica przemyka po niebie i za pięć minut znika.

Współcześnie, sam sukces to dla mnie jedynie popularność, która niczym błyskawica przemyka po niebie i za pięć minut znika

Dlaczego rzesze finalistów muzycznych programów telewizyjnych nie osiągają sukcesu?

Wszystko jest dobrze kiedy oni śpiewają standardy. Kiedy przychodzi do własnych utworów, niestety czar pryska. To jest problem. Nie ma zdolnych twórców, którzy potrafiliby napisać taki tekst i muzykę, których nie było jeszcze na świecie i zachwyciłyby wszystkich.

Kiedy mieliśmy okazję rozmawiać cztery lata temu, stwierdziła Pani, że Polacy to taki naród, który lubi śpiewać, ale nie do końca umie. Czy tak jest nadal?

Uważam, że jest trochę lepiej, bo pęd śpiewania rozwinęły programy telewizyjne. Po ich zakończeniu jest bardzo dużo bardzo dobrze śpiewających ludzi w Polsce, co nie oznacza, że polski naród jest muzykalny.

 


Dodaj komentarz

Dodaj komentarz
reklama
reklama
reklama