reklama
reklama

Aktualności

reklama
reklama

baner projekt 

pepperoni main 40

 

reklama

Pogoda w Garwolinie

Miłego dnia życzy
Przedsiębiorstwo Wodociągów
i Kanalizacji w Garwolinie

reklama

TOP


Dekorator kwadrat

Kultura

    reklama

    Sport

    reklama

    Opublikowano: 04 czerwiec 2016, 11:46
    Klara Płatekwywiadrecitalkoncert
    Ten artykuł przeczytasz w 3 - 6 min.

    Ma 19 lat, ale dojrzałością mogłaby obdzielić duże grono 30-latków. Marzenia zamienia na cele i do nich dąży, odnosząc coraz większe sukcesy. Ostatni? Jej piosenka podbija właśnie listę przebojów Radia Olsztyn. Pokonała wiele znanych nazwisk polskiej sceny muzycznej. Jak sama przyznaje, jest trochę z innej epoki - i to właśnie sprawia, że jest wyjątkowa.

    Z Klarą Płatek o muzyce i nie tylko rozmawia Justyna Dybcio

    Justyna Dybcio: Jak to jest pokonać Brodkę?

     

    Klara Płatek: Sama nie wiem... Dziwnie na pewno. Gdy zobaczyłam pierwsze notowania listy przebojów, byłam w szoku, że moja piosenka wyjdzie z ciasnego, YouTube'owego okienka! Co do "pokonywania" to chyba nie patrzę na to w ten sposób. Jest to na pewno bardzo miłe, że słuchacze doceniają moja piosenkę, że wyprzedzam znane mi i cenione przeze mnie nazwiska, ale... wiem, że przede mną długa droga. Nie ma co sie porównywać, na rankingi ma wpływ wiele czynników. Dziś mnie lubią, jutro nie. Trzeba pracować i lecieć do góry! Trzeba dać się zapamiętać! Żeby ktoś kojarzył mnie jako Klarę Płatek, a nie jako "dziewczynkę, która wyprzedziła Brodkę"

    J.D.: Talent, praca, oryginalność? Jaki jest Twój przepis na sukces? W końcu masz już ich na swoim koncie sporo?

    K.P.: Mam pewne cele i pomysły na siebie i staram się ich trzymać. Wiem, ze nigdy nie będę śpiewać jak Rihanna, ale to nic nie szkodzi. Nie wyciągnę na rejestrze piersiowym, to przejdę na głowowy, albo gwizdkowy, dołożę grę aktorską, gesty i mimikę i dam rade . Poza tym... Kto powiedział, ze mam śpiewać jak Rihanna? Może to właśnie ja ustanowię nowe kanony? Nie zależy mi na wyświetleniach i milionach na koncie. Chcę mieć wśród swoich odbiorców ludzi, którzy z radością będą słuchać moich utworów, którzy odnajdą w nich prawdę i autentyczność. Chcę, aby miedzy mną, a moimi odbiorcami wytworzyła się więź, żeby moi słuchacze mogli utożsamić się z tym, co wyśpiewuje. Myślę, że w każdej pracy najważniejsza jest taka czystość myśli, jasno sprecyzowane cele, których się trzymamy lub - z biegiem czasu - delikatnie je modyfikujemy. Ja staram się tak właśnie tworzyć i- o dziwo- dostaje kolejne szanse i propozycje. Jasno wytyczyłam sobie granice, których nigdy nie przekroczę. Będę prawdziwa. W moich piosenkach będzie Prawda przez duże "P"

    J.D.: Pamiętasz swój pierwszy występ?

    K.P.: Pierwszy występ? Z relacji rodziny wiem, że od zawsze byłam muzykalna i przebojowa. Mam jedno, zamglone wspomnienie... Jako niespełna 4-letnia dziewczynka mówiłam w wierszyk w kościele w ramach podziękowania dla księdza. Do tej pory pamiętam ostatnie zdanie: "I daję ci te oto róże". Miałam na sobie czerwony płaszczyk i granatowy kapelusik i nie potrafiłam dobrze wymówić wszystkich słów. Pamiętam też, że gdy byłam z zerówce to... wzięłam do przedszkola mikrofon zabawkowy i śpiewałam... Celine Dion! Teraz myślę, że musiało to być komiczne, w ogóle nie znałam języka angielskiego... A pierwszy "poważny" debiut i sukces? I miejsce na Powiatowym Konkursie Piosenki Religijnej. Byłam wtedy w III klasie szkoły podstawowej, śpiewałam pieśń "Każdy wschód słońca ciebie zapowiada"- do tej pory darzę ją ogromnym sentymentem...

    J.D.: Jesteś świeżo upieczoną maturzystką. Plany na przyszłość?

    K.P.: Po cichu marzę o nagraniu płyty, ale nie chcę być sławna. Nie chcę czerwonych dywanów, paparazzi... Jestem zbyt wrażliwa na świat show-biznesu i- na szczęście- ta reżyserowana, według mnie, rzeczywistość- wcale mnie nie pociąga. Teraz chcę przede wszystkim zadbać o swój rozwój- duchowy, intelektualny, muzyczny i artystyczny także. Chcę się uczyć. Mam cichą nadzieję, że dostanę się na studia i połączę dwa kierunki na Uniwersytecie Warszawskim- lingwistykę stosowaną i filologię polską. Muzyka zawsze będzie mi towarzyszyła! Nie przestanę pisać i komponować! I... na koniec takie jedno, ogromne marzenie: bardzo gorąco pragnę zrobić w życiu coś ważnego. Coś, co zapewni lepszy byt przyszłym pokoleniom, zainspiruje ludzi do chwytania marzeń, do samorozwoju, do pięknego i szlachetnego życia! Czy to jest możliwe do zrealizowania bez obecności medialnego szumu, bełkotu celebrytów i świata wirtualnych szkieł? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Ktoś na Górze kieruje moim życiem i poprowadzi mnie w zaskakujący sposób!

    J.D.: Wszystko bez muzyki to nic, ale muzyka to nie wszystko. Jesteś osobą, która chyba nie wie, co to nuda... Jak wygląda Twój tydzień? Czym się jeszcze zajmujesz?

    K.P.: Aby opisać swój tydzień posłużę się słowami Marii Dąbrowskiej: "W życiu są noce i dnie, ale są i niedziele, te jednak zdarzają się rzadziej niż w kalendarzu". Bardzo lubię ten cytat- świetnie obrazuje to, co chciałabym teraz przekazać. Mam dużo zajęć, ale właśnie dzięki temu ze wszystkim się wyrabiam! Wiele spraw załatwiam z kalendarzem w dłoni. Często nakładają mi się terminy prób i spotkań. Czym się zajmuję? Po pierwsze: muzyka. Angażuję się w działalność Teatru Od Czapy- uczestniczę w próbach, koncertach, nagraniach, których w okresie wiosenno/letnim jest sporo. Chodzę na zajęcia śpiewu do pani Aurelii Luśni. Śpiewam też w domu-codziennie poświęcam minimum godzinę na ćwiczenia wokalne, oddechowe. Śpiewam też w kościele, codziennie staram się uczestniczyć we Mszy Świętej, angażuję się w działalność ruchu Światło-Życie. Tymczasowo pomagam w prowadzeniu scholi dziecięcej przy mojej parafii. Dużo czasu (niestety!) zabiera mi wirtualna rzeczywistość- odpisywanie na maile, prowadzenie YouTube'a, strony na Facebooku, Instagrama. Ale to też po części moja praca i źródło inspiracji. Dzięki narzędziom internetowym zaczęłam dorabiać sobie poprzez śpiewanie na ślubach- soboty wieczorem mam więc najczęściej zajęte. Dostaję też pierwsze propozycje współpracy muzycznej. Brzmi to pewnie super motywująco, bajecznie- tak mówią ci, którzy znają mnie tylko powierzchownie. Teraz zbieram plony mojej ciężkiej pracy- przeżywam swoje "niedziele". Mimo to wciąż pracuję, robię więcej, bo na takie ?niedziele? trzeba sobie zasłużyć. Dużo piszę, czytam, uczę się języków. Mam też obowiązki w domu i przy rodzeństwie- choć i tak podziwiam moich rodziców, że są tak wyrozumiali względem mnie i nie mają wielkich oczekiwań w zakresie domowych obowiązków. Poza tym wszystkim o czym napisałam, spotykam się z przyjaciółmi, którzy tolerują moje nieposkromione szaleństwo i szanują nadwrażliwość. Przy nich mogę naprawdę być sobą! Czasem wyskoczę na jakąś imprezę- choć przyznam szczerze, że- mimo iż uwielbiam tańczyć- jakoś nie pociąga mnie taka forma rozrywki. Staram się też znaleźć czas na aktywność fizyczną. Czasem chodzę na siłownię, troszkę biegam, albo jeżdżę na rowerze i podziwiam zachody słońca. Ot, moje życie! Dużo mówię, a... jakoś nie odczuwam nadmiaru, wciąż chcę więcej!

    J.D.: 20 czerwca będziemy mogli posłuchać Cię na garwolińskiej scenie. To będzie Twój wyjątkowy wieczór.

    K.P.: Recital nosi tytuł "POBIEGNIJMY". Chcę, aby był kojarzony oczywiście z tytułem mojej piosenki oraz jej przesłaniem- 'pobiegnijmy, aby złapać szczęście". Chcę zmotywować moich słuchaczy do chwytania marzeń, do dynamiki, ruchu! Program recitalu opiera się głównie na piosenkach aktorskich, ale nie tylko . Znajdzie się miejsce na odrobinkę POPu i melancholii. Chcę obdarować moich widzów porządną dawką inspiracji i odesłać do twórczości artystów, których utwory będę wykonywać. Pobiegniemy, aby się wzruszyć, uśmiechnąć. Pobiegniemy, aby złapać szczęście! I śmiem twierdzić, że ...spróbujemy je zatrzymać i go nie wypuścimy!

    Dodaj komentarz

    Dodaj komentarz