Po raz 12. mieszkańcy miasta i gminy Pilawy mieli swoje święto. W tym roku impreza miała szczególny charakter, bo mija 30 lat od nadania miejscowości praw miejskich. Gwiazdą Dni Pilawy był zespół Brathanki.
Niedzielne świętowanie rozpoczęło się od uroczystej mszy świętej w kościele Matki Boskiej Kodeńskiej. Po eucharystii korowód przeszedł ulicami miasta na teren stadionu miejscowej Burzy. Na czele tradycyjnie pilawskie tamburmajorki i orkiestra dęta OSP.
- 30 lat to dużo i mało. Jeśli chodzi o skok, który nastąpił na terenie naszej gminy, rzecz jest niezwykle widoczna. 1 stycznia 1984 roku nasza gmina liczyła ponad sześć tysięcy mieszkańców, a dzisiaj populacja gminy to 10 830. To pokazuje jak nasze miasto się rozwinęło ? podkreślała burmistrz Albina Łubian, nawiązując do jubileuszu miasta Pilawa.
Włodarz zaznaczała, że nie byłoby sukcesów, gdyby nie sumienna praca władz samorządowych wszystkich kadencji. - Sukces gminy to także sukces mieszkańców, którzy poprzez swoją pracę i zaangażowania rozwijają to miasto. Za to dziękuję bardzo serdecznie ? dodała.
Jak urodziny, to nie mogło zabraknąć życzeń dla mieszkańców miasta i gminy Pilawa. Złożył je przewodniczący rady miejskiej. ? Życzymy wszystkiego co najlepsze. Zdrowia, szczęścia, pomyślności, spełnienia wszelkich planów i zamierzeń. Życzymy podejmowania wspólnych działań na rzecz naszej gminy ? winszował Marcin Woźniak.
Organizatorzy zadbali, aby niedzielne popołudnie było wypełnione wieloma atrakcjami. Na terenie stadionu rozstawione były liczne kramy. Efekty pracy rękodzielniczej prezentowali animatorzy z Łucznicy. Na dzieci czekały zabawki czy wata cukrowa. Na głodnych czekało mięsiwo prosto z grilla, a na spragnionych wielogatunkowe napoje. Na scenie rozstrzygnięto konkursy tematyczne, a w specjalnym koncercie wystąpiły pilawskie talenty wokalne.
Mimo padającego deszczu, dużą publiczność zgromadził zespół Brathanki. Muzycy zaprezentowali utwory z ostatniej płyty, na której nagrali największe przeboje Skaldów. Było zatem skocznie, wesoło i na góralską nutę. Nie mogło zabraknąć ?Czerwonych korali?, które mimo upływu lat nadal zachęcały do tańca.
Łukasz Korycki
fot. jd
